Kiedy miastom na peryferiach wielkiego dotychczas Cesarstwa Rzymskiego zaczynają zagrażać plemiona z zewnątrz, jedynym ratunkiem są nieliczne legiony, dowodzone przez doświadczonych dowódców. Jednym z takich jest Balista, wysoko urodzony Anglosas na żołdzie rzymskim, obejmujący komendę nad garnizonem zagrożonego miasta Arete. Jego wrogami są również zdrajcy wewnątrz murów, tylko czekający na potknięcie znienawidzonego barbarzyńcy. Skąd my to znamy? Najlepszym porównaniem jest Rzeczpospolita Obojga Narodów XVII wieku. U nas również oficerowie podejmowali się nieraz samobójczych misji, wiedząc, że ani przełożeni, ani podwładni mają inne zdanie na temat tego, co jest dla nich dobre. Tymczasem tutaj dzielne miasto broni się długo mimo beznadziejnego położenia, ale jest z góry spisane na porażkę.
225 rok. Cesarstwo Rzymskie z wolna chyli się ku upadkowi. Cesarze zmieniają się coraz częściej, w ogromnym państwie szerzy się chaos, nad którym coraz mniej ludzi panuje. Dla różnych plemion, sąsiadujących z imperium, są to świetne dni. Nie tylko przemierzają kraj w poszukiwaniu łupu, paląc i grabiąc, niepowstrzymani przez wojska rzymskie. Tymi nierzadko dowodzą oficerowie, wywodzący się od barbarzyńców, dochodząc do wysokich stanowisk, co nie podoba się patrycjuszom i powoduje jeszcze większe rozprężenie.
Senatorowie i inni patrycjusze walczą ze sobą o władzę, której pozbawiają kolejnych cesarzy. Następuje podział na Cesarstwo Zachodniorzymskie ze stolicą w Rzymie i Wschodniorzymskie ze stolicą w Konstantynopolu. Cesarstwo Zachodniorzymskie upadnie w 476 roku na skutek ataku plemienia Wizygotów, drugie zaś, osamotnione i osłabione, przetrwa jednak aż do 1453 roku, kiedy to stolicę zdobywa sułtan turecki. Te dwie daty, 476 i 1453, stanowią granice historycznego średniowiecza.
Balista, choć postać fikcyjna, ma swoje pierwowzory historyczne. Jednym z nich jest chociażby słynny pogromca Atylli i Hunów, zamordowany później przez cesarza, gdyż ten obawiał się, aby barbarzyńca nie urósł za bardzo w siłę. W ten cudowny sposób pozbywano się ludzi, mogących jeszcze w jakiś sposób spróbować opóźnić o kilka lat klęskę. Tak, nie zatrzymać- oddalić o jakiś czas.
Dla miłośników militariów i balistyki, a także zgiełku bitewnego też coś się znajdzie – oto opis wielomiesięcznego oblężenia, którego obraz stworzył autor z prawdziwą znajomością rzeczy. Nie jest to lektura przyjemna i lekka, dlatego odradzam tę pozycję osobom preferującym taki model fabuły. Autor nie tylko opisał wydarzenia, ale także dorzucił takie dodatki, jak słowniczek użytych w tekście wyrazów łacińskich, a także spis cesarzy panujących w pierwszej połowie III wieku n.e- bagatela 18! Ta powieść z pewnością spodoba się wszystkim, którzy pasjonują się historią, zwłaszcza tego okresu, czasu ostatnich lat świetności państwa rzymskiego.
autor: Harry Sidebottom
tytuł oryginału: Warrior of Rome. Part.1 Fire in the East
tytuł: Wojownik Rzymu: Ogień na Wschodzie
wydawca: Rebis
data wydania: 2010
kategoria: powieść historyczna
ilość stron: 456
oprawa: twarda
autor recenzji Andrzej Jaworski jesteśmy częscią stacjakultura.pl