Naga prawda o telewizji – programy rozrywkowe w telewizji

Estimated read time 3 min read

 Nie łudźmy się, że jej jedynym celem jest dogodzenie naszym potrzebom, aby „coś” się działo, bądź urozmaicenie naszej codzienności. Chodzi tutaj bowiem głównie o oglądalność, a co za tym idzie: pieniądze. Nie na darmo telewizja zatrudnia znane persony showbuissnesu, które swoim ekscentrycznym zachowaniem wzbudzają ciekawość. Mam tu na myśli m.in. Dodę. Zna się na łyżwiarstwie jak świnia na gwiazdach, jednak zyskuje oglądalność dla TVP2 dzięki swojej sławie i polemikom krążącym wokół jej osoby.

Programy takie jak: „Taniec z gwiazdami”, „Gwiazdy tańczą na lodzie”, „Jak Oni śpiewają?” bez cienia wątpliwości nastawione są na przyciągnięcie jak największej liczby odbiorców, konkurują ze sobą. Werbowane są zatem do nich mniej lub bardziej znane „gwiazdy muzyki, telewizji, sportu, bądź czasem polityki (przypomnijmy sobie udział Katarzyny Tusk, córki premiera, w „Tańcu z gwiazdami”).Uczestnicy oceniani są przez teoretycznie mające do tego pełne predyspozycje jury. W praktyce powyższe stwierdzenie o wysoce wykwalifikowanej komisji niestety mija się z prawdą.

Niektóre wokandy stawiają bardziej na odkrycie „nowej gwiazdy”, czegoś świeżego. Dają w ten sposób zwykłemu, szaremu człowiekowi możliwość zaistnienia w świecie, wybicia się z tłumu i rozpoczęcia nowego życia. Do takich przedsięwzięć zalicza się m.in.: „You can dance”, „Fabryka gwiazd” oraz „Mam talent”.

W pewnym sensie repertuar rozrywkowy jest pożyteczny, gdyż zachęca ludzi do pokazania swoich talentów, pomysłów, do wymiany spostrzeżeń, poszerza zainteresowania. Jednak z drugiej strony odbiera nie tylko świeżo upieczonym uczestnikom, ale również widzom swoją prywatność. Osoby biorące udział w danym programie muszą się liczyć z brakiem jakiejkolwiek intymności oraz z faktem, że każde ich działanie ujrzy światło dzienne. Odbiorcy natomiast zaczynają żyć sensacjami z życia sław, przeżywają ich rozterki, szokują się ich machlojkami, gdy wyjdą na jaw. Kiedy kogoś polubią przejmują, często nieświadomie, jego zachowanie, kreują swój wizerunek na jego podobieństwo.

Takowe programy, żerujące na zainteresowaniu widzów, wyrastają niczym grzyby po deszczu. Są wzorowane na swoich poprzednikach, nie wnoszą więc niczego nowego. Cechuje je tandeta. Ile razy bowiem można oglądać łamiącego sobie kości, wywalającego się na scenie człowieka, który swoim szyderczym uśmieszkiem stara się przypodobać jury i społeczeństwu? Na początku jest to nawet całkiem zabawne, lecz później staje się żałosne.

Alicja Paluch

You May Also Like

More From Author