Czarny Łabędź recenzja filmu

Estimated read time 7 min read

„Black Swan” to obraz długo oczekiwany, nie tylko przez publiczność, ale również przez samego reżysera, który z zamiarem zrobienia historii o balecie zmagał się już od dłuższego czasu.


Tak naprawdę to „Czarnym Łabędziem” Aronofsky mógłby podsumować swoją reżyserską karierę. W filmie tym znajdziemy nawiązania do poprzednich jego produkcji, zarówno pod względem stylistycznym jak i tematycznym. Mamy więc w „Black Swan” do czynienia z motywem swego rodzaju klaustrofobii w metrze, który mieliśmy okazje zobaczyć również w „Pi”- pierwszej produkcji Darrena. Nietrudno stylistycznie powiązać również „Czarnego Łabędzia” z „Zapaśnikiem” (surowość scen), a niektóre sceny rodem z koszmaru sennego można by przypisać inspiracjom „Requiem dla snu”. Na szczęście reżyser zerwał z pustą formą znaną ze „Źródła” oraz aż nazbyt czytelnym wyolbrzymieniem z „Requiem for a dream” właśnie. „Czarny Łabędź” doskonale podsumowuje więc dotychczasową twórczość Aronofsky’ego, ale to nie jemu bezpośrednio poświęcona jest ta recenzja, lecz jego dziełu, które z pewnością należy grona najlepszych filmów tego roku.


Centrum tej opowieści jest  Nina- perfekcyjna baletnica, która ma szansę na zagranie ważnej roli w przedstawieniu pt. „Jezioro Łabędzie”. Wszystko dzięki temu, że do tej pory najlepsza i najbardziej doświadczona baletnica, czyli Beth, właśnie odchodzi na emeryturę. W nowojorskiej szkole rozpoczyna się więc polowanie- każda z kobiet marzy przecież o tej kreacji i zrobiłaby dla niej wszystko. Thomas- reżyser przedstawienia, wybiera jednak Ninę. Od tej pory bohaterka zmaga się z zazdrością rywalek oraz, o dziwo, jedną własną słabością. W podwójnej roli Białego i Czarnego łabędzia doskonale sprawdza się jako ten łagodny, aksamitny i delikatny, lecz nie potrafi wydobyć z siebie mrocznej strony, potrzebnej do odegrania drugiej części roli. Nina jest więc pod presją, ogromną presją, nie tylko Thomasa i publiczności, ale również własną, wytworzoną wewnątrz. Nina jako perfekcjonistka chce wypaść jak najlepiej, dlatego całkowicie poświęca się roli. I tu tak naprawdę dopiero rozpoczyna się ta warstwa filmu, w której warto się całkowicie zatracić.


Aronofsky z ogromną perfekcją, ale i również charyzmą ukazuje procesy jakie się po kolei nakładają na siebie w głowie Niny. Pojedynczymi ujęciami i zbliżeniami reżyser buduje tajemniczą, zagadkową  i nieco mroczną atmosferę. Bohaterka zatraca się w tworzeniu ideału dla własnej siebie. Można powiedzieć, że trafia w sidła obłędu. To spowodowane jest też osobą nowopoznanej baletnicy- Lily. Nina boi się, że koleżanka swoim podejściem do życia i sposobem pracy będzie chciała wykorzystać jej naiwność oraz sama zagrać Łabędzia w prestiżowym przedstawieniu.  Obawy bohaterki być może biorą się też z tego, że Lily przypomina jej własne odbicie, co jest prawdopodobne i sensowne. Obsesja Niny w stosunku do koleżanki z jednej strony przybiera postać głęboko ukrytego pożądania, które daje się uzewnętrznić kiedy bohaterka jest pod wpływem alkoholu, a z drugiej strony jest to dający o sobie poznać lęk przed utratą roli, wręcz przeraźliwy strach. Aronofsky bardzo dokładnie buduje perfekcjonizm Niny, jej poświęcenie oraz zaangażowanie w tworzenie kreacji idealnego Łabędzia. Bardzo dużą rolę odgrywają w „Czarnym Łabędziu” pojedyncze zbliżenia- czy to na twarz bohaterki czy to na poszczególne części jej ciała- podkreślają one stopień jej poświęcenia. Aronofsky również szokuje widza swoimi rozwiązaniami, osiąga to głównie dzięki znakomitemu aktorstwu Natalie Portman, której bohaterka zatraca się, przestaje rozróżniać fantazje od rzeczywistości, sama się psychicznie degraduje, a swoje ciało poddaje torturom (nieświadomie). Bardzo duże wrażenie zrobił na mnie sposób w jaki reżyser przedstawił proces, podczas którego Nina stopniowo zamienia się w „łabędzia”. Trudno stwierdzić, czy bez Portman wszystkie te zabiegi zostałyby aż tak skutecznie osiągnięte i przedstawione, bo trzeba przyznać, że to aktorka jest najmocniejszą stroną „Czarnego Łabędzia”.  Natalie całkowicie weszła w postać Niny, poczuła ją i to pozwoliło jej tak doskonale odegrać jej skomplikowaną osobowość.

                               
                        


Reżyser doskonale poradził sobie więc z połączeniem kilku bardzo ważnych, ale też trudnych motywów. Przedstawił doskonale ograny już motyw obłędu, który w jego filmie nabrał odmiennego, mocniejszego  w połączeniu z innymi, znaczenia. Ten obłęd przybiera więc różne formy oraz pojawia się w różnych scenach (wspomniałem chociażby o scenach w metrze, resztę do rozszyfrowania pozostawiam Wam). Doskonale sprawdził się również motyw zatracenia w rzeczywistości czy nawet utraty osobowości (nie chcę używać słów- rozdwojenie jaźni, bo to byłoby zbyt proste i stereotypowe). Aronofsky delikatnie podkreślił również motyw matki jako czynnika ograniczającego dorosłą kobietę. W „Czarnym Łabędziu” możemy też obserwować swego rodzaju metamorfozę ciała, z jednej strony umartwianego i poddawanego torturom, ale i także pokusom z drugiej. Niekiedy można zaobserwować w filmie również motyw koszmaru nocnego. Efektem takiego zgrabnego połączenia różnych, wyżej wymienionych, tematów plus rola życia Natalie Portman skutkuje jednym z najbardziej szokujących zakończeń filmowych tego roku. Przedstawienie „Jeziora Łabędziego” swoją drogą zostało znakomicie wyreżyserowane, a na jego tle najlepiej wypada zewnętrzna przemiana Niny i jej sceniczne spełnienie jako efekt wszystkich poprzednich zabiegów.


W kwestiach technicznych- „Czarny Łabędź” został znakomicie zmontowany, również dobrze spisali się spece od scenografii. Clint Mansell stworzył kolejną już niezapomnianą ścieżkę dźwiękową. Aronofsky natomiast znakomicie połączył detale oraz skromne ujęcia skupiające się na szczegółach z wręcz epickimi scenami, a ze swoich postaci wydobył pełen wachlarz emocji. Gwiazdą ekranu niepodzielnie była jednak Natalie Portman, która w moim mniemaniu zagrała rolę życia. W kreacjach drugoplanowych dobre tło dla bohaterki stanowili również Vincent Cassel oraz Mila Kunis, która stanowiła z Portman zgrany duet. Na zakończenie- „Czarny Łabędź” szokuje i przeraża jednocześnie, jest bardzo ciężkim ładunkiem psychologicznym, który odznacza piętno na długi czas po finale filmu. Obraz ten jest też pełen nawiązań zarówno do wcześniejszych produkcji Aronofsky’ego jak i do różnych motywów związanych z psychologią człowieka. Obsesja, ideał, zatracenie, desperacja, poświęcenie, zguba- to wszystko zobaczycie w nowym dziele twórcy „Zapaśnika”. Jeżeli więc zachwycaliście się „Incepcją”, którą w gruncie rzeczy była tworem typowo rozrywkowym, to „Czarny Łabędź” powinien okazać się w Waszym mniemaniu filmem dojrzalszym.

 

Warto przeczytać – Narodziny Czarnego Łabędzia


[strona_podzial] 

Tytuł oryginalny: Black Swan
Produkcja: USA
Rok wydania: 2011r.
Dystrybutor: Imperial- Cinepix
Reżyseria: Darren Aronofsky
Scenariusz: Mark Heyman, John J. McLaughlin
Zdjęcia: Matthew Libatique
Muzyka: Clint Mansell
Obsada: Natalie Portman, Mila Kunis, Vincent Cassel
Gatunek: Thriller, Dramat, Psychologiczny
Czas trwania: 105 min.
Ocena:
 10/10

 

< br>
Autor Juliusz Rzebrowski materiła ze StacjaKultura.pl

You May Also Like

More From Author